Kwiecień. Nie dawno się zaczął a już chyli się ku końcowi. Zobaczcie co w tym miesiącu najbardziej mnie zachwyciło.
1. Książka „Zapach truskawek” Anny Włodarczyk. Zapachem prawdziwych truskawek zachwycać się będę zapewne pod koniec maja lub na początku czerwca, tymczasem rozsmakowuję się w książce Ani – autorki bloga Strawberries from Poland, jednego z pierwszych blogów kulinarnych który regularnie i z wielką przyjemnością zaczęłam czytać. „Zapach truskawek” to bardzo ciepły i kojący duszę po pracowitym dniu zbiór rodzinnych opowiastek i wspomnień z dzieciństwa (i nie tylko),które zdumiewająco przypominają mi moje własne. Bo mimo iż jestem od Ani ciutkę starsza, obu nam przyszło się na świat w czasach PRL-u. Oprócz opowiastek i anegdotek książka pełna jest smakowitych i prostym zarazem przepisów. Zapach truskawek czytam ostatnio gdzie się da: w autobusie, łóżku, ale najchętniej na skraju lasu przy kawce z termosu:).
2. Niekonwencjonalna Wielkanoc na łonie natury. To była jedna z najpiękniejszych Wielkanocy ostatnich lat. W końcu się odważyłam i podjęłam decyzję, że tym razem będzie bez rodziny, suto zastawionych mięsiwem stołów, obżarstwa i spędzania czasu przed telewizorem. Zebraliśmy więc z mężem bliskich znajomych, wynajęliśmy uroczy domek w jednej z nadbierzańskich wsi i już w Wielki Piątek opuściliśmy miasto. Były ogniska przy wtórze rechotania żab i poranne budzenie przez chórki ptaków. Były wczesne spacery w poszukiwaniu łosi, przejażdżki rowerowe i przemierzanie kajakiem porośniętych kaczeńcami rozlewisk. Jak widać czas spędzony bardzo aktywnie, ale mimo to znaleźliśmy chwilę aby wspólnie przygotować wielkanocne śniadanie, które również było wyjątkowe gdyż bez grama mięsa.
3. Puszcza Białowieska . Tak jak wczesną wiosną obowiązkowym przyrodniczym punktem na Podlasiu są biebrzańskie rozlewiska gromadzące setki ptaków powracających z południa, tak przełom kwietnia i maja to najlepszy moim zdaniem czas na wycieczkę do Puszczy Białowieskiej. Właśnie w tym okresie ten kompleks leśny wygląda najpiękniej. Tylko wtedy las rozbrzmiewa trelami rozpoczynających okres godowy ptaków a pokrywające runo białe zawilce i nie rozwinięte w pełni, jasno zielone listki drzew nadają mu swoistego uroku. W Puszczy Białowieskiej warto zaliczyć szlak starych dębów czy „żebra żubra”, albo też przemierzyć mniej znane i uczęszczane leśne ścieżki. Obowiązkowym punktem wycieczki musi być również stolica Puszczy czyli Białowieża – urocze miasteczko, a właściwie wieś z pięknym Parkiem Pałacowym, ciekawą cerkwią, skansenem i przede wszystkim siedzibą Białowieskiego Parku Narodowego. Jeśli macie grubsze portfele koniecznie odwiedźcie Restaurację Carską mieszczącą się w zabytkowych wnętrzach dworca kolejowego „Białowieża Towarowa” zbudowanego w 1903 r dla Cara Mikołaja II. Jest tam naprawdę pięknie i wytwornie, jednak wegetarianie zadowolić się mogą jedynie blinami i kopytkami. Zaś na kawę, piwko i dobre ciacho obowiązkowo wpadnijcie do klubokawiarni Walizka prowadzonej przez dwie przebojowe dziewczyny Monikę i Elizę
4. Klubokawiarnia Walizka jest więc kolejnym ulubieńcem kwietnia. Mimo iż w maju stuknie jej już roczek, przy ostatniej mojej wizycie do Białowieży odwiedziłam ją po raz pierwszy. A w środku panuje ciepła i serdeczna atmosfera niczym w pubie z Przystanku Alaska. Ciągle ktoś wchodzi i wychodzi, ma się wrażenie że wszyscy się znają i przyjaźnią. Ale zbłąkany turysta również zostanie tu potraktowany jak „swój” .W Walizce można przysiąść i odpocząć po wędrówkach po puszczy, napić się dobrej kawy ale również poczytać książkę lub posłuchać dobrej muzyki. Serdecznie polecam!
5. 7/1 studio kulinarne – czyli pierwsze profesjonalne miejsce do organizacji warsztatów kulinarnych w Białymstoku. 7/1 to adres kamiennicy przy ulicy Kilińskiego pod którym studio się znajduje, a właścicielami i pomysłodawcami miejsca są Mariusz i Urszula Olechno. Nie trudno się domyśleć jak bardzo ucieszyła mnie wiadomość o jego otwarciu. Już w maju będę tam prowadziła warsztaty bezglutenowe na które serdecznie zapraszam!
6. Muzyczne odkrycie kwietnia to My brightest diamond, projekt Shary Worden. Nie jest to nic nowego, ostatnią płytę artystka wydała w 2011, ale ja odkryłam ją całkiem niedawno i jestem oczarowana jej magicznym głosem, niebanalnymi utworami przypominające kompozycje Bjork, w których słyszę też ostro brzmiące gitary z Radiohead, instrumenty smyczkowe, liryczne melodie przypominające utwory Florence Welch. Jakaż była moja radość kiedy przeglądając fanpejdż organizowanego w Białymstoku festiwalu muzyki niezależnej Halfway festiwal, odkryłam, że Shara zagra tam właśnie podczas tegorocznej edycji. Hurra! A oto jeden z moich ulubionych utworów My brightest diamond.
7. Pokrzywa. To zdecydowanie królowa kwietnia. Już pod koniec marca zaglądam pod krzaczki i szukam jej pierwszych listków. Zazwyczaj ląduje w zupie np. takiej, a tym razem przygotowana podobnie jak szpinak doskonale się sprawdziła się jako farsz do tarty. Przepisu na tartę nie podaję, użyjcie swego ulubionego. U mnie była to tarta bezglutenowa z mąki gryczanej. A oto prosty przepis na farsz:
Składniki:
- Miseczka świeżo zerwanych listków pokrzywy (ok. 300 g)
- 1 cebula
- 2 ząbki czosnku
- 1 łyżka soku z cytryny
- Sól, pieprz do smaku
- Olej do smażenia
Wykonanie:
Listki parzymy gorącą wodą i dość drobno kroimy. Cebulkę kroimy w kostkę, na patelni rozgrzewamy olej wrzucamy cebulkę i wyciśnięty czosnek. Smażymy na średnim ogniu często mieszając aby czosnek się nie przypalił. Po kilku min. wrzucamy pokrojona pokrzywę, dusimy ok. 10 min, doprawiamy do smaku solą, pieprzem i sokiem z cytryny. Gotowy farsz nakładamy na gotowy spód do tarty. Mnie tarta najlepiej smakuje na zimno z świeżymi rzodkiewkami. W sam raz na śniadanie.
5 Komentarze
Skomentuj