Jak to dobrze że listopad się już kończy… Marzę by nastał kiedyś taki rok w którym tego miesiąca po prostu nie będzie, a po złotym październiku przyjdzie świąteczny i biały grudzień a potem mroźny i słoneczny styczeń. Kilka szarych i ciemnych dni sprawiły że ja, rozpieszczona przez ciepły i słoneczny październik straciłam energię, chęć działania i pogrążyłam się w irracjonalnym smutku.
w listopadzie każdy promyk na wagę złota:) (tak, tak, na Podlasiu już mamy śnieg)
Wystarczyło jednak by temperatura spadła kilka stopni poniżej zera, rozsunęła ciemne kurtyny listopadowych chmur i odsłoniła słońce, bym znów zapałała chęcią do życia ( i gotowania). Tak więc weekend rozpoczęłam od długiego spaceru po lesie a potem zaszyłam się w kuchni, czego konsekwencją były te smakowite, chrupiące i lekko pikantne kotleciki które podałam w towarzystwie ulubionego curry warzywnego.
Składniki:
• 4 spore ziemniaki
• 4 czubate łyżki mąki z ciecierzycy
• 1 mała czerwona cebula
• Kawałek papryczki chilli drobno pokrojonej
• 2 ząbki czosnku
• Świeży imbir (3 cm kawałek)
• Sok z ½ limonki
• 1 łyżka kuminu
• 1 łyżka ziaren kolendry
• ½ łyżeczki kurkumy
• Natka pietruszki lub kolendry
• Sól, pieprz
Wykonanie:
1. Ziemniaki obieramy ze skórki i gotujemy w osolonej wodzie aż będą miękkie, rozgniatamy za pomocą tłuczka.
2. Na rozgrzaną, suchą patelnię wrzucamy ziarna kolendry i kuminu, podprażamy przez chwilę aż wydzielą aromat, po czym rozcieramy w moździerzu.
3. Do ziemniaków dodajemy mąkę z ciecierzycy, rozgnieciony czosnek, drobno pokrojoną czerwoną cebulę, starty imbir, papryczkę, kurkumę, roztarty kumin i kolendrę, natkę pietruszki i dokładnie mieszamy. Doprawiamy pieprzem i solą, odstawiamy do lodówki na ok. godzinę.
4. Z ziemniaczane masy formujemy nie wielkie kulki (nieco większe niż orzech włoski) i rozpłaszczamy. Smażymy na rozgrzanym oleju na złoty kolor.
5. Podajemy z ulubioną surówką, czatnejem (świetnie smakuje z czatnejem z mango). Ja zjadłam z warzywnym curry.
3 Komentarze
Skomentuj