No i stało się, mamy kalendarzową jesień. Chociaż według kalendarza Tradycyjnej Medycyny Chińskiej właśnie nastał jej środek i powolutku powinniśmy się przygotowywać do zimy. Małe jin jesieni, zajmuje miejsce jang gorącego lata. Soki roślin wycofują się do korzeni, liście zmieniają kolor a świat staje się powoli żółto-pomarańczowy. To czas na odpoczynek i chwilę refleksji po szaleństwach lata, u mnie zaś szaleństwo i nawał pracy dopiero się rozpoczyna.
A kulinarnie u mnie, jak zawsze o tej porze roku życie upływa pod znakiem dyni. Towarzyszy mi ona na każdym kroku, rzekłabym nawet że mnie prześladuje. Na straganach woła by wrzucić ją do siatki na zakupy, więc nie sposób nie wrócić bez jakieś fajnej odmiany dyni do domu. Dynia jest więc na śniadanie, obiad i kolacje. Nawet podczas ostatniego wyjazdu do Krakowa, podczas poszukiwania przytulnego miejsca na lunch, moje nogi przyniosły mnie do Dynia Resto Bar na Krupniczej, gdzie zjadłam przepyszny krem z…dyni, a jakżeby inaczej. A jakby tego było mało pracuję właśnie nad scenariuszem dyniowych warsztatów, które już za tydzień w studiu kulinarnym Atuty i nad artykułem o właściwościach dyni dla portalu Smart Start.
Oczywiście dzisiejszy przepis również będzie z dynią w roli głównej, nie może być inaczej. A będzie to coś bardzo szybkiego i pysznego zarazem, danie które powstało zupełnie przez przypadek. Zatem bez zbędnych wstępów zapraszam na przepis na dyniowe pesto!
Składniki na 2 porcje:
- 1/2 szklanki pestek z dyni uprażonych na suchej patelni
- 4 kawałki suszonych pomidorów z oleju
- 2 czubate łyżki puree z upieczonej dyni Hokkaido
- 1 ząbek czosnku
- 1 łyżkę sosu sojowego tamari
- 2 łyżki posiekanej natki pietruszki
- 4 łyżki oleju z pestek dyni
- sól, pieprz
Wykonanie:
- Uprażone pestki dyni miksujemy, dodajemy pokrojone w paseczki suszone pomidory, wyciśnięty ząbek czosnku, natkę pietruszki, puree z dyni i olej. Ponownie miksujemy, doprawiamy do smaku.
- Tak przygotowane pesto mieszamy z ciepłym makaronem lub zjadamy jako pasta do chleba.