„Dzielę ludzi na dwa rodzaje. Tych którzy lubią zupy i na tych, którzy mieli w dzieciństwie nieczułą mamusię, surowego ojca i zamiast na prywatki chodzili na na gimnastyke korekcyjną. Oczywiście z tymi, którzy lubią zupy przyjaźnię się, całuję, oddaje na przechowanie psa, dziecko i wszystko co mam najcenniejszego. A z tymi, którzy zup nie lubią, z konieczności utrzymuję jakieś kontakty, ale im nie wierzę, szczególnie jeśli chodzi o uczucia. Bo na co mi taki przyjaciel, który w deszczowy i zimny dzień nie pocieszy mnie gorąca pomidorową…”*
Z pewnością mogłabym się zaprzyjaźnić z autorką tego fragmentu. Podobnie jak ona uwielbiam zupy. Szczególnie teraz, w pochmurne, zimne dni nie ma nic lepszego niż miseczka gorącej zupy. W gotowaniu zup nigdy nie trzymam się ściśle przepisu. W zasadzie każda zupa jest inna. Podstawą jest wywar z jarzyn. A potem już, w zależności od tego na co mam ochotę, inne dodatki: ogórki kiszone, kalafior, a może jakieś strączkowe? Ważny jest także odpowiedni dobór przypraw. Dziś miałam ochotę na pomidorową. Może będę nie skromna ale to najlepsza pomidorówka jaka jadłam. Dlaczego?
Moja pomidorówka jest z prawdziwych pomidorów. Latem ze świeżych, prosto z ogrodu zimą z tych ze słoiczka (samodzielnie zrobionych), ewentualnie z puszki. Sekretem jej smaku są przyprawy. Przede wszystkim mielony kumin i kolendra. I dużo bazylii. W tej wersji najlepiej smakuje z makaronem z mąki durum. Przed podaniem koniecznie obsypać natką pietruszki. Czasem dodaję łyżkę pesto pietruszkowego (przepis wkrótce).
Składniki
3 średnie marchewki
1 korzeń pietruszki
1 duży seler korzeniowy
2 łodygi selera naciowego
1 duża cebula
2 ząbki czosnku
Puszka/słoik pomidorów
Przyprawy: sól, pieprz, mielony kumin i kolendra, bazylia, kurkuma, cukier brązowy
Marchewkę, piertuszke i korzeń selera kroje w kawałki i gotuję z listkiem laurowym i kilkoma ziarenkami ziela angielskiego. Cebulę, łodygę selera naciowego i czosnek również kroimy w kostkę i podsmażam na oliwie z przyprawami. Kiedy zmiękną, dodaję pokrojone pomidory. Zawartość patelni wrzucam do garnka z warzywami. Wszystko gotuję jeszcze na wolnym ogniu 10-15 min. Zupę można zmiksować w blenderze (ja część miksuje a część zostawiam w kawałkach) doprawiamy solą i pieprzem a jeśli zupa wyda się zbyt kwaśna dodaje odrobinę brązowego cukru (ok1/4 łyżeczki). Makaron gotuję oddzielnie al dente. Wkładam do miseczki, zalewam gorącą zupą, posypuję natką pietruszki. Do zupy można również dodac ciecierzycę ugotowaną lub z puszki, przez co będzie bardziej pożywna.
* Katarzyna Lengren Cytat z książki Encyklopedia sztuki kulinarnej „Zupy”
4 Komentarze
Skomentuj