Wiosna. Długo wyczekiwana, najbardziej spektakularna pora roku, kiedy to energia z niesamowitą siłą pnie się w górę dając początek nowemu życiu. Ziarna kiełkują, pąki pękają, rozwijają się młode liście, zakwitają kwiaty. Dominuje kolor jasno zielony.
Dzięki temu że mieszkam blisko parku i lasu miejskiego przez które prowadzi również droga do mojej pracy, mam niesamowite szczęście obserwowania każdego dnia tej spektakularnej zmiany. Jeszcze wczoraj pękate, ociekające żywicą pąki kasztanowców dziś rozwinęły się w rozłożyste liście. Białe łany zawilców powoli wypierane są przez inne rośliny żyjące w podszycie. Zakwitają konwalie i bzy. Trudno w to uwierzyć ale wiosna zmierza powoli ku końcowi a wg kalendarza Tradycyjnej Medycyny Chińskiej już się skończyła a my weszliśmy właśnie w okres Dojo czyli czas przejściowy miedzy wiosną a latem.
Ale pozostańmy jeszcze w klimacie wiosny gdyż mam dla was przygotowane zaległe wiosenne przepisy które podam dziś i w kolejnych wpisach oraz kilka wskazówkę na temat gotowania w tym pięknym okresie.
Wiosna to przemiana drzewa, to przebudzenie energii, dynamika i siła twórcza zarówno w przyrodzie jak i naszym życiu. To czas w którym warto zatroszczyć się o swoją wątrobę. Każdej przemianie podporządkowany jest inny smak. Wiosna to smak kwaśny który, ma charakter ściągający i kieruje energię w dół chcąc jakby ujarzmić skierowaną do góry energię tej pory roku. Kwaśny to nie tylko cytryna, ocet czy ogórek kiszony. To również pszenica, orkisz, natka pietruszki, kiełki roślin strączkowych, po które warto sięgać podczas czasu wiosennego.
Nie chodzi jednak oto by potrawy o smaku kwaśnym dominowały w wiosennym menu. Zawsze pamiętać należy o równowadze na talerzu czyli o zasadzie by w każdej potrawie obecne były wszystkie smaki. Spożywanie jednak wiosną niewielkich ilości pokarmów z przemiany drzewa dobrze wpływa na należące do niej narządy czyli wątrobę i pęcherzyk żółciowy.
Wiosną gotujemy na niezbyt silnym ogniu bez przykrycia. Częściej przygotowujemy zupy ale gotujemy je krócej niż zimą, nie używając rozgrzewających przypraw.
Z zakamarków kuchennych szafek wyciągamy kiełkownicę. Kiełki mają ogromny potencjał energii, zawierają wartościowe białko (dużo lizyny której całe ziarna maja mało), dużo minerałów: żelazo, fosfor, wapń, magnez, chrom, lit, selen, cynk.
Pamiętamy o dobroczynnej fermentacji – zakwas z buraków, żur na mące żytniej. Kiszonki jako że kwaśne – wspierają wątrobę.
Chciałam się dziś z wami podzielić przepisem na jedną z moich ulubionych zup którą polecam nie tylko na wiosnę ( ze względu na lekko kwaśny smak). Zupa ogórkowa, lekko kwaśna ale złagodzona mlekiem kokosowym i dodatkiem kalafiora, w moim przypadku kalafiora romanesco.
Składniki:
• 4 ogórki kiszone
• 3 marchewki
• 1 korzeń pietruszki
• kawałek selera
• 1 ziemniak
• 1 cebula
• 2 ząbki czosnku
• 1/2 niewielkiego kalafiora ( u mnie romanesco)
• 1/2 szklanki mleka kokosowego
• 2 listki laurowe
• 4 ziarenka ziela angielskiego
• 1/2 łyżeczki kurkumy
• 1 łyżeczka tymianku
• łyżka oleju kokosowego do smażenia
• sól, pieprz
Wykonanie:
1. Ogórki ścieramy na tarce, cebulę kroimy w kostkę. Na patelni rozgrzewamy olej kokosowy, wrzucamy cebulę i ogórki, oraz drobno pokrojony czosnek, dusimy kilka minut mieszając drewnianą łyżką.
2. Do garnka wlewamy ok 1,5 litra wody, zagotowujemy, wsypujemy kurkumę i tymianek. Marchewkę, pietruszkę, seler i ziemniaki obieramy i kroimy w kostkę, wrzucamy do gotującej sie wody, po kilku minutach dodajemy listek laurowy i ziele angielskie.
3. Zmniejszamy ogień i gotujemy ok 15 min, potem dodajemy podzielony na różyczki kalafior i gotujemy kolejne 15 min. aż warzywa będą miękkie.Dodajemy sól. Pod koniec gotowania dodajemy zawartość patelni czyli cebulę z ogórkami, gotujemy jeszcze 5-10 min. Doprawiamy solą i pieprzem, dodajemy mleczko kokosowe.
7 Komentarze
Skomentuj